Budowa roweru elektrycznego potrafi sprawić ogromną satysfakcje. Zwłaszcza, jak już rower zacznie działać i nas wspomagać. To też często nie mały wydatek, ale czy wszystko trzeba mieć od razu? Często kupujemy, np. jakiś sterownik, ramę, pakiet baterii, a później wymieniamy na inny, mocniejszy, większy, lepszy. Ba, nie od dziś znana jest w środowisku elektryków podstępna i zaraźliwa choroba: watowica (więcej watów, więcej mocy, więcej adrenaliny). A za tym wszystkim stoi mała skarbona z dziurawym dnem. Im więcej napełniasz, tym szybkiej zapada się spód pod wpływem ciężaru. I „a piać od nowa”: